28.08.2012

W Trabzonie miłość jest bordowo- niebieska.


Nie chodzi tu o miłość damsko- męską, bo ta bywa nietrwała. To bezgraniczne uwielbienie, fanatyzm, można nawet powiedzieć, że to prawie religia. Mówiąc bardziej "po turecku", bardziej wzniośle, to po prostu miłość do grobowej deski.

Obiekt tego uczucia, to nie co innego, jak...

...piłka nożna.

W Turcji każdy (z bardzo nielicznymi wyjątkami) identyfikuje się z jakąś drużyną piłkarską. Kibicem określonego klubu jest się zazwyczaj już od urodzenia, tak więc, żeby nosić barwy klubowe, na piłce nożnej nie trzeba się wcale znać. Obecnie najbardziej znane i najlepsze kluby piłkarskie to Fenerbahçe, Galataray, Beşiktaş (stambulska wielka trójka) oraz last but not least Trabzonspor. :)

Wystrój sklepu Trabzonsporu.



O ile Stambuł dzieli się na "wyznawców" różnych drużyn, to oczywiście w Trabzonie niepodzielnie króluje Trabzonspor i bordowo- niebieskie barwy klubowe. Biada temu, kto pojawi się na trabzońskich ulicach w dniu meczowym w kolorach innej drużyny. W zeszłym tygodniu Trabzonspor grał u siebie z węgierską drużyną Videoton i tuż przed meczem udało mi się zaobserwować ciekawą scenkę. W centrum miasta za kilkunastoletnim chłopakiem w żółto- granatowych barwach Fenerbahce biegło kilkoro młodszych dzieciaków wrzeszcząc jakieś niepochlebne hasła, niestety (czy też na szczęście?) ich treści już nie dosłyszałam. Innego dnia idąc jedną z głównych ulic usłyszałam dobiegające z jakiejś restauracji okrzyki radości. A o co chodziło? Fenerbahce, wróg numer jeden, stracił bramkę w meczu ze Spartakiem Moskwa . Cóż za fantastyczna wiadomość!

Bordo i niebieski widać na każdym kroku. W centrum miasta jest mnóstwo  sklepów Trabzonsporu, które cieszą się ogromnym powodzeniem. Na bazarze wprawdzie nie brakuje ubrań i innych gadżetów w barwach klubowych, ale przecież prawdziwy kibic wspiera swoją drużynę i kupuje tylko rzeczy oryginalne.

A tu akurat minisklep w Uzungol.

A co można znaleźć w takim sklepie? Przede wszystkim można ubrać się od stóp do głów. Znajdziemy tu zarówno dresy, jak i eleganckie koszule, skarpetki, jak i jedwabne apaszki. Oprócz tego można zaopatrzeć się w ręczniki, pościel, plecaki, piórniki, breloczki w kształcie rybki hamsi (sardela europejska- maskotka klubu), śliniaczki dla dziecka i wiele innych... Wszystko oczywiście bordowo- niebieskie!

A na dodatek, za 10 lira, na zakupionej przez nas koszulce nadrukują, a na butach naszyją, wybrany przez nas napis i numer. Największą popularnością cieszą się takie, dość radykalnie brzmiące hasła, jak:

WSZYSCY KOCHAJĄ, MY UMRZEMY! (Herkes sever, biz ölürüz.)

DLA NAS TRABZON JEST WSZĘDZIE! (Bize her yer Trabzon!)

oraz liczba 61 - kod pocztowy Trabzonu i jednocześnie pierwszy człon tutejszych rejestracji samochodowych. W czasie meczu w 61 minucie kibice znajdujący się na stadionie wyrzucają w górę różnokolorowe konfetti. :)

Książek w sklepie też nie mogło zabraknąć, tutaj: "Trabzoński futbol we wspomnieniach"

Ubranka dla dzieci w każdym wieku.
Mniej i bardziej kiczowate bibeloty.
Wspomniane wcześniej śliniaczki: "Urodzony kibic Trabzonsporu"


Hologram i napis "czarnomorska wichura" - to przydomek klubu.

Widząc codziennie te wszystkie wyrazy uwielbienia nie mogłam sobie odmówić pójścia na mecz Tranzonspor- Videoton, chociaż fanką piłki nożnej nie jestem. W Trabzonsporze gra jeden Polak - Adrian Mierzejewski i miałam nadzieję, że wyjdzie na boisko. Byłby to miły polski akcent mojego pobytu tutaj. Niestety wynik meczu, bezbramkowy remis, rozczarował, a Adrian cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Szczerze mówiąc, to dla mnie najciekawsze w całym meczu było zachowanie kibiców, ich komentarze i przyśpiewki. Na meczu zjawiły się całe rodziny z dziećmi, więc atmosfera była raczej pokojowa. Najbardziej drastyczną sceną jaką widziałam, było nieudane puszczenie chińskiego lampionu, który płonąc spadł na głowy kibiców siedzących kilka rzędów niżej. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Ubrana w barwy Trabzonsoru, z biletem w dłoni, czyli gotowa do kibicowania.
Zagrzewanie do walki.

Uwielbienie dla klubu wykorzystywane jest również powszechnie w kampaniach reklamowych.

"Prawdziwa miłość nigdy się nie starzeje."

"We mnie bordowo- niebieska miłość..."

A na zakończenie ostatnio popularna wśród kibiców reklama Digiturk. Ma ona kilka wersji, poniżej oczywiście ta "trabzonsporowa". Pod filmikiem tłumaczenie.

 "Jesteśmy na tej samej uczelni, na Uniwersytecie Maltepe. Ten tutaj Selim miał egzaminy i takie tam. To stąd miał jechać na mecz wyjazdowy, Selim mógłby dotrzeć do Bursy ze Stambułu. Pojechał jednak do Trabzonu, a stamtąd w 16 godzin, specjalnym autobusem dla kibiców, dobrze się bawiąc, dotarliśmy na miejsce. Znowu wróciliśmy i w taki sposób Selim pojechał do Stambułu." (co za bełkot! dalsza część reklamy trochę więcej wyjaśnia)

Białe napisy na czarnym tle:

PIŁKARZ W TRAKCIE MECZU POKONUJE DYSTANS 10KM,
JEDEN KIBIC CZASEM NAWET TYSIĄCE.

DLA NIEKTÓRYCH MIŁOŚĆ MA 10 LITER: PIŁKA NOŻNA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz