14.09.2012

Spacer po Trabzonie, cz. 3: herbaciane ogródki i zapomniane monastery.

Zaskakujące, jak mało Turcy wiedzą o mieście, w którym mieszkają. Tym razem spotkałam się ze zdziwionymi spojrzeniami, gdy relacjonowałam krótką wycieczkę, którą odbyłam 1,5 tygodnia temu.

Widok z ogródka herbacianego na Boztepe.
 O ile spacer do dzielnicy Boztepe, z której roztacza się piękny widok na Trabzon, nikogo nie zdziwił, to juz kolejne punkty wyprawy owszem. Nikt, absolutnie nikt z moich tutejszych znajomych (nawet rodowitych Trabzończyków) nie słyszał o ormiańskim Monasterze Kaymakli i co za tym idzie, nikt tam nie był. Nie jest to wprawdzie miejsce, które robi ogromne wrażenie, jak na przykład klasztor Sumela, ale mieszkać w jakimś miejscu i nie słyszeć o zabytku, którego historia sięga IX wieku? Chociaż, to w zasadzie dosyć typowe w Turcji...

TRASA SPACERU

Powyżej link, pokazujący jak trasa wygląda na mapie.

Do Boztepe można dotrzeć minibusem (1,5 lira z centrum) lub na piechotę. Atrakcją miejsca są ogródki herbaciane, gdzie możemy napić się herbaty z samowaru i zapalić sziszę, a przy okazji obejrzeć sobie panoramę Trabzonu. Z góry również widać ruiny XIV wiecznego klasztoru żeńskiego (Kızlar Manastırı). Oryginalnie nazywał się on Panhagia Theoskepastos i opuszczony został dopiero w 1923 roku. Z zewnątrz prezentuje się nieszczególnie, więc postanowiłam zejść na dół, żeby się przekonać, czy można wejść do środka. Niestety, klasztor zamknięty jest na cztery spusty i wygląda na całkowicie zrujnowany.

Trabzon z góry

Herbaciane ogródki.

Idzie samowar ze świeżą herbatką.

Prawie jak w Hollywood! ;)

... i prawie jak plac zabaw.
Wejście do Kızlar Manastırı
Aby dojść do kolejnego punktu wycieczki, mianowicie "Kaymaklı Manastırı" należy podążać za znakami z takim właśnie napisem. Po drodze mijamy nową dzielnicę Cukurcayir, wychodzimy poza nią i wśród już wiejsko wyglądających domków, podążając za drogowskazem, wchodzimy w leszczynowe sady.


 Po przejściu kilkuset metrów i minięciu jeszcze kilku domów, zaskoczy nas taki właśnie widok:

Klasztor w chwili obecnej znajduje się na prywatnej posesji. Budynki przyklasztorne są wykorzystywane jako zabudowania gospodarcze, taki sam los jeszcze niedawno dzielił dumnie stojący na środku podwórka kościółek, który obecnie stoi pusty. O ile budynki klasztorne nie wygladają zbyt ciekawie, są w dużej mierze zrujnowane, to wnętrze kościółka zaskoczyło całkiem dobrze zachowanymi XVII wiecznymi freskami. Poza tym, zdaje się, że monasterem rząd turecki zupełnie się nie interesuje. Główne wejście do kościółka jest prowizorycznie zatarasowane kamieniami i drewnem, a boczne drzwiczki składają się z kilku desek i zamykane są na kłódkę. Mnie do środka udało się wejść dzięki starszemu tureckiemu małżeństwu, które wśród gromady kotów i kur siedziało na ławeczce przed pobliskim domem. "Dziadek" po prostu wręczył mi klucz. Niestety, próby nawiązania pogawędki okazały się nie do końca udane. Moja znajomość czarnomorskiej gwary języka tureckiego nadal kuleje. ;)

Kościółek.

 
Detal przy drzwiach w nawie głównej.


Iście "profesjonalne" zabezpieczenia.

Mały fragment fresków.






7 komentarzy:

  1. eee, ja już się dawno nauczyłam chodząc po polskich bezdrożach, by lokalesów o nic nie pytać, bo nie wiedzą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, ja jednak rozmawiałam z ludźmi, po których spodziewałam się trochę większej wiedzy, a już na pewno nie przypuszczałam, że w ogóle nie słyszeli o tym monasterze. :)

      Usuń
    2. Ojjj, czasem mogą coś wiedzieć :) warto próbować, bo w końcu można trafić na takiego, co coś wie :P



      Swoją drogą - ciekawe miejsce, fajnie,. że na nie trafiłaś :)

      Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

      Usuń
  2. Mieszkasz na wschodzie, mysle ze warszawiacy tez wszystkiego nie wiedza. Jednak jezeli pomieszkasz na zachodzie Turcy wiedza wiecej. kwestia gdzie sie mieszka i jak duze miasto.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, A mi się wydaje, że na zachodzie to bardziej kwestia większej ilości turystów i rozreklamowania niektórych miejsc. Chociaż mam znajomych Izmirczyków, którym w życiu nie przyszło do głowy, żeby wejść na Kadifekale. A Izmir, może i jest dużym miastem (w przeciwieństwie do Trabzonu), ale zabytków tak wielu to nie ma.

      Usuń
  3. Przypadkiem odkryłam tego bloga dzięki linkowi mojego polskiego kolegi na facebooku :) I cieszę się bardzo, bo z tej części Turcji jeszcze relacji nie czytałam, a tu mnóstwo ciekawych informacji. Planuję podróż po rejonie Morza Czarnego ale kiedy czas pozwoli nie wiem :) Pozdrawiam serdecznie i będę zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że pokazujesz świadectwa przeszłości Trabzonu. Jest ich więcej, jak sam widziałem, ale polskojęzyczne przewodniki opisują niewiele, nawet nie są to kalki angielskojęzycznych. A może tureckie są bardziej szczegółowe? Warto "zapodać" do publicznej wiadomości jak najwięcej szczegółów o największym mieście czarnomorskiej Turcji.
    Czy możesz się dowiedzieć więcej o budynkach w okolicach Fatih Camii - np. narożny, przy ul. Amasya jest wyraźnie hybrydą starszych budowli, ale nie ma żadnych objaśnień. Są tam jeszcze budynki urzędowe, też starsze i nie bardzo "tureckie"...Albo stary cmentarzyk przy Atapark i w głębi jakieś budynki... Albo rotunda przy Inonu Cd.
    Pozdrawiam serdecznie
    Lukroman

    OdpowiedzUsuń